W wakacje zapraszamy na półkolonie letnie! WIĘCEJ INFORMACJI

Już “46” grudnia a jeszcze tyle roboty!

Znakiem naszych czasów jest życie w nieustannym pędzie, jednak okres przedświąteczny i końcówka roku to już prawdziwy maraton. Bezrefleksyjny - byle dalej, byle więcej - w pracy, w domu i pomiędzy. Czy tak powinna wyglądać “magia Świąt”? Jak zarządzać świąteczną atmosferą i jak unikać emocjonalnych pułapek?


Michał, czy Ty też w grudniu jesteś bliski paniki?

Michał Częstochowski, Psycholog:
Dlaczego miałbym być?

….Nie martwisz się, że za moment wigilijna ryba wjedzie na stół, a Ty się z niczym nie wyrabiasz?

pan w czapce Mikołaja trzymający się za głowęNie, ponieważ już dawno odpowiedziałem sobie na pytanie, co jest dla mnie najważniejsze w związku ze Świętami i jaką atmosferę chcę wokół nich zbudować. Czy chcę sobie narzucać zadania, które mnie przerastają i powodują napięcie przechodzące w agresję w stosunku do innych ludzi, w tym najbliższych? Czy raczej umilić sobie grudzień tymi drobnymi przyjemnościami, które są nam oferowane wokół: jak świąteczne światła, które rozjaśniają mrok krótkich dni, wybór choinki - nie z obowiązku, ale dla przyjemności celebrowania tradycji, zrobienie lub kupno prezentu - z refleksją, o czym marzy najbliższa osoba, napisanie listu z dziećmi do św. Mikołaja czy wymyślenie nowej, nie tradycyjnej, ale po prostu smacznej potrawy, która może stać się przyjemnym pretekstem do rozmowy przy świątecznym stole.

A ponadto - przyznasz, że w tych niestabilnych, zmiennych czasach, jedną z pewnych rzeczy jest to… że Wigilia co roku przypada 24 grudnia.


? ….

…i można ją zaplanować z dużym wyprzedzeniem. A to, że mamy skłonność do zostawiania wszystkiego na ostatni moment, to nie wina Świąt i uciekającego czasu, tylko naszej nieumiejętności planowania z wyprzedzeniem - w dodatku tego, co bardzo dokładnie można zaplanować - jak doroczne Święta właśnie. I zostawić przestrzeń na nagłe sytuacje, na które już nie będziemy mieli wpływu.
Paradoksalnie przychodzi nam z pomocą marketing, bo o tym, że idą Święta przypomina nam się już 2 listopada (śmiech). Mamy dużo prościej niż mieli nasi rodzice czy dziadkowie. Nie musimy o nic walczyć, zdobywać. Możemy zrobić zakupy przez internet, zamiast biegać w ciepłej kurtce, w tłumie po galeriach handlowych. Mamy szeroką ofertę coraz bardziej zwinnych urządzeń do sprzątania w miejsce np. tarki do prania i ciężkiego garnka z krochmalem. Dla nas najbardziej niedostępnym dobrem jest czas, więc o niego powinniśmy zawalczyć. Nie bójmy się skorzystać z ułatwień, jak np. gotowe potrawy i nie narzucajmy sobie dodatkowych, “wymyślonych” obowiązków. Jeśli w pracy mamy spiętrzenie zadań przed końcem roku i na to nie mamy wpływu, to tym bardziej bądźmy managerami czasu, planowania i atmosfery we własnym domu. Jako dorosły - szczególnie rodzic czy dziecko starszych rodziców - powinniśmy inspirować do tego, co fajne i miłe oraz usuwać i zmieniać to, co od lat nie działa i powoduje niepotrzebne napięcia. Czerpmy ze swoich doświadczeń z minionych Świąt. Co sprawiało radość, a co wyzwalało negatywne emocje? Zmiany zawsze należy zacząć od siebie, a nasz spokój i równowaga okażą się zaraźliwe.

Został tydzień, możemy jeszcze jakoś się uratować?

Tak! Przede wszystkim zatrzymajmy się i zadajmy sobie pytanie - czy to wszystko co robię przed Świętami i końcem roku musi zostać zrobione naprawdę. Czy to moje faktyczne potrzeby - czy tylko presja zewnętrznego świata, dążenie do perfekcji, aby nasze Święta wyglądały jak w reklamie? A może to obawa przed spotkaniem z rodziną, z którą widzimy się raz do roku i chcemy wypaść w jej oczach doskonale, jako ludzie sukcesu? Hamując w tym biegu, warto sobie przypomnieć co w Święta sprawiało mi największą przyjemność jako dziecku? A jeśli takich wspomnień nie mamy, to o czym marzyliśmy jako dzieci? Bo dzieci mają bardzo prostolinijne potrzeby i wcale nie potrzeba wiele, aby sprawić im radość. Przede wszystkim to obecność ukochanych osób i dobry nastrój, którym wszyscy obdarowują się nawzajem. To właśnie jest ta Magia Świąt. Prezenty pod choinką? Pewnie też, ale o wiele bardziej nastrój, w jakim się je odpakowuje.


Jak więc sam tworzysz tę magię?

Moje najlepsze wspomnienia związane są z domem dziadków, w którym świętować zaczynało się już “od progu” - od samego wejścia czuło się radość ze spotkania, ze wspólnego bycia razem, sam moment zasiadania do Wigilii był też radosny i naturalny, a nie jak to bywa - dostojny czy wręcz …nadęty. Po prostu cieszyliśmy się sobą, było dużo anegdot, wspomnień, oczywiście było dobre jedzenie i prezenty, ale to wszystko było okraszone dużą dawką radości. Czas płynął szybko i wszystkim na końcu było smutno, że już pora się rozstać. Zabieraliśmy to wspomnienie ze sobą na cały, następny rok. W kolejnych latach kogoś zabrakło, pojawiały się nowe osoby, ale ta dobra energia była jakby przekazywana. Moja żona miała okazję później również uczestniczyć w tych świątecznych spotkaniach i jej także udzieliła się ta atmosfera. Każdego roku, wspominając, tworzymy ją w naszym domu i w naszych sercach. Tak chcemy spędzać święta - ciesząc się bliskością, śmiejąc i wspominając. A to, że choinka trochę krzywa albo podłoga nie dość wypolerowana….czy to są faktyczne problemy? Łapiemy dystans do tego co - tylko teoretycznie i w naszych głowach - “musimy”.

Co innego jeśli jesteśmy w gronie osób, z którymi bardzo dobrze się znamy i mamy takie samo “spojrzenie na świat”. Jednak Święta to często konieczność spotkania z ludźmi, których na co dzień praktycznie nie ma w naszym życiu. Siadamy z nimi do Wigilii i oni zaczynają nas naprawiać, przekonywać, nawracać….

Zadajmy sobie pytanie “jako kto siadam do stołu” - czy jako dorosły czy jako dziecko? Starsi członkowie rodziny bardzo chcą zapewne wciąż widzieć w nas dzieci, którym można coś nakazać, zwrócić uwagę. Ale jesteśmy dorośli i mamy prawo postawić granice. To jest często bardzo trudne, ale można się tego nauczyć. Do tego też możemy się przygotować - szczególnie jeśli co roku scenariusz się powtarza i słyszymy te same uwagi i pytania: o ślub, dzieci, studia, pracę, albo sposób wychowania dzieci itd. Poćwiczmy odpowiedź przed lustrem, a co! Wtedy jest szansa, że kiedy nadejdzie godzina “zero”, nie wybuchniemy. A dzięki temu nie będziemy leczyć się przez kolejny rok z wyrzutów sumienia. Bo nigdy nie wiemy, w jakim gronie spędzimy kolejne Święta. Asertywność i stawianie granic to nie wybuch, ale grzeczne i spokojne powiedzenie o własnych odczuciach, co do poruszanej kwestii. “Chcesz mnie nawrócić politycznie wujku? Ja uważam, że przy świątecznym stole możemy porozmawiać na inne, przyjemniejsze tematy” - i wtedy inicjujemy jakiś wcześniej przygotowany temat. Nie dajmy pokierować komuś własnym nastrojem i zawsze pamiętajmy, że to też nasz czas i te święta nam się po prostu należą. Sami również unikajmy wychowania innych - jeśli wkurzamy się na dzieci, że za długo siedzą w telefonie, to nie jest moment na reprymendy i naprawianie błędów wychowawczych. Na to mieliśmy cały rok. A teraz dajmy przykład - rozmową z bliskimi, wspomnieniami, wspólnym spacerem…

A postanowienia noworoczne - czy Twoim zdaniem mają sens?

Osobiście nie lubię poczucia “nieodrobionych lekcji”. Postanowienia noworoczne wpędzają mnie w stres, że coś muszę zrobić, bo sam to sobie narzuciłem. Nie bądźmy dla siebie sami srogimi nauczycielami i strażnikami. Robimy sztywne plany, postanowienia - a życie i tak je weryfikuje. Lepiej mieć intencje czy marzenia i w miarę możliwości, w swoimi tempie dążyć do ich spełnienia. Jeśli coś nam stanie na drodze, zabraknie przestrzeni, albo najzwyczajniej będziemy chcieli je zmienić - unikniemy stresu, że to co sobie narzuciliśmy i tak stanowczo mieliśmy realizować, nie wyszło.

Każdego roku mam refleksję, stawiając dodatkowe nakrycie na wigilijnym stole, czy tym razem wędrowiec zapuka do naszych drzwi? Żyjemy w czasach, w których jest to bardziej możliwe niż kiedykolwiek przedtem.

I na to pytanie też odpowiedzmy sobie wcześniej: czy jestem gotowa/gotowy przyjąć w domu obcą osobę, jeśli w Wigilię pojawi się ona w moich drzwiach. Jeśli nie - to nie stawiajmy tego dodatkowego naczynia, bądźmy uczciwi w stosunku do samych siebie, do naszych dzieci i wszystkich, z którymi będziemy te święta spędzać. Są bardzo różne formy pomocy - można przekazać środki organizacjom, które pomagają ludziom w potrzebie, można przygotować paczkę, podzielić się jedzeniem, zrobić zakupy dla potrzebujących. Kampanie społeczne w tym okresie podsuwają nam różne rozwiązania, w które możemy się zaangażować.

Działajmy zgodnie ze swoimi możliwościami, bo tylko wtedy będziemy w tym szczerzy i uczciwi.


Z psychologiem Michałem Częstochowskim rozmawiała Agata Habel